Włosy.
A gdyby tak rosły one przez całe życie, nieobcinane, długie, jak dywan rozłożony za naszymi plecami?
Niesforne kosmyki rosłyby jak chciały. Niektóre stałyby na baczność, sztorcem, niełaskawe do wygładzenia, do stanięcia w szeregu z innymi. Niektóre włosy plątałyby się w kołtuny, większe lub mniejsze gromadząc poszczególne pasma z różnych części czaszki – ten z prawej skroni, ten z lewej znad ucha. Całe kłębowiska, dredy poza kontrolą, rosłyby dalej, mimo supłów, włosy pomieszane, rozczochrane…
I Ten, który Wie Ile Włosów Mamy na Głowie czekałby ze swoim błękitnym jak niebo grzebieniem na naszą gotowość, otwartość by porozdzielać pasma, porozczesywac pojedyncze włosy, nadać gładkości fryzurom. I taki ktoś czesany przez Niego już od razu by wiedział czego chce, jak chce, po co. Potrafiłby kochać. Zawsze. wszystkich. Nawet Siebie i Swoje Niezwykłe Włosy, od końcówek po cebulki.
A może trochę tak jest? z naszymi włosomyślami?
Włosomyśli, poplątane wspomnienia, schowane pod gęstwiną, lub układające się w fale na wierzchu. Z każdym jednym wyrastającym włosem, jedna myśl, jedno przekonanie, emocje i doświadczenie. Blond czy rude, kręcone czy proste, znaczenia nie ma – to konkretne pamiątki, pełne radości lub smutku, miłości lub jej braku, strachu lub odwagi… Targane wiatrem, życiowymi zawirowaniami, wichurami włosomyśli zaplątują się w kołtuny.
Ten siwy, spiralny włos to trauma międzypokoleniowa, dziedziczy się w DNA – doświadczenia wojny, ubóstwa czy śmierci bliskiego w rodzinie…ten rozdwojony na końcach to wspomnienie, kiedy miotaliśmy się w decyzji, byliśmy w tym sami, nie usłyszani, nikt nie przychodził ze wsparciem; ten włos uparcie zagięty w jednym miejscu to przekonanie, które wlewane było w nasze cebulki przez opiekunów dzień w dzień; pofarbowany to taki, który nauczył się udawać, że jest inny niż naprawdę, by zyskać akceptację, wyróżniać się z tłumu by być wreszcie zauważonym… Z włosomyślami bywa też tak, że czasem wypadają. Lecą po prostu z głowy, może już tracą na znaczeniu…przekonania wszak się zmieniają z biegiem życia. Raz po raz my sami próbujemy włosomyśli wyrywać, tapirować, prostować na siłę, w nadziei że nowa fryzura: irokez, bob czy trwała odmieni nam życie…
Ciało migdałowate, które mieszka pod cebulkami, pod kośćmi, w układzie limbicznym naszego mózgu emocjonalnie reaguje na każde, nawet przypadkowe, pociągnięcie włosów. Wiesz, ktoś ciągnie za warkocz, gałąź łapie czuprynę, ktoś tarmosi grzywkę. Migdałek, schowany głęboko, nie rozróżnia czy został pociągnięty delikatny włosek niemowlęcy, czy stary mocny włos wplątany w dred. Reaguje intensywnie – dla niego to są zawsze młode, pierwsze włosy ze swoimi trudnymi nierzadko wspomnieniami, poplątane nierzadko z innymi później nabytymi przekonaniami, czego ciało migdalowate już nie zauważa. Krzyczy że boli, prowokuje nas do gwałtownej reakcji.
Takich dredów dredzików rozmaitych, mamy całe mnóstwo. Życia nam nie starczy by rozczesać je wszystkie. Są takie jednak zaplątania, które nie dają nam spać, bo uciskają; inne, te robaczywe włosomyśli są siedliskiem gnid i mogą rozprzestrzenić się po całej głowie; kolejne są tak wrażliwe, że delikatne ich muśnięcie sprawia ogromny ból.
Terapia polega na tym, że ktoś Ci te włosy rozczesuje. * Czule, z empatią do twojego bólu, ze współczuciem, że Ciebie to może ciągnie, że szarpie, że czasem nie chcesz, bierze po jednym włosie i wyciąga z zaplątania razem z tobą przyglądając się jego porom. Bierze czasem cały kołtun i wspólnie oglądacie jak to stało, że został on tak zaplątany. Różni fryzjerzy mają różne narzędzia, grzebienie, szczotki, bardziej gęste, rzadkie zęby. Czasem warto poszukać takiego, który najlepiej się zajmie Twoimi włosami. A czasem jest tak, że włosomyślom wystarczy po prostu maska i odżywka – trochę spa, odpoczynku, i już pięknie, zdrowo wyglądają.
Słuchanie, Miłość – to najlepsza z oliw, najlepszy z grzebieni dla Twoich włosomyśli. Pogłaszcz je dziś łagodnie….
* (Ten z Niebieskim Grzebieniem Jest w tym Mistrzem Świata, jednak czasem zamiast Siebie stawia na drodze drugiego człowieka).
Obraz autorstwa Federico Zandomeneghi.