Właśnie rozpoczął się ostatni dzień roku. 31 grudnia. Spoglądam przez okno. Okolicę spowija gęsta mgła. A może to smog. Nie rozróżniam.
Ta mgła jest dla mnie o tym czasie, przechodzenia w nowe, nieznane. Spoglądamy w ten 2021 raz z nadzieją, raz z lękiem. Gorzej być nie może? Może być lepiej? Tajemnica.
Tak bardzo chciałoby się zajrzeć w przyszłość, zobaczyć wyraźnie co się wydarzy, nie tylko kontury.
Nasze decyzje z dziś – z nieprzewidywalnymi konsekwencjami. Szczepić się czy nie szczepić, spotykać się czy się nie spotykać, inwestować czy nie inwestować.
Działania A, które mają wpływ na B, działania, którego mają wpływ na XYZ. Efekty zakryte, niewyraźne. Spowite we mgle.
Tak chciałoby się mieć te Życie w garści, wpływać, kształtować, kontrolować. Przewidywać.
A może wydarzać się tak, że jak Hiob, będziemy tracić wszystkie swoje Skarby po kolei: pracę, zdrowie, samochody, podróże, spacery po lesie, spotkania z bliskimi, marzenia.
A może wydarzać się tak, że wszyscy będziemy nakarmieni jak przy cudownym rozmnożeniu chleba i ryb. Niczego nam nie będzie brakowało. Niektórzy z nas będą się jednak dziwić, spoglądać czy aby wszyscy mają po równo, czy nie mają więcej niż ja, inni będą świętować, że jesteśmy razem, nie głodni.
Victor Frankl w książce “Człowiek w poszukiwaniu sensu” pisał:
(…) człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego – ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi.
To będę miała zawsze.
Pozostanę z wyborem. Z wyborem jak przyjmować, to co się będzie mi wydarzać. W moich odpowiedziach na to co Życie przyniesie. W moim reakcjach.
Dziś, Tobie i sobie, życzę byśmy potrafili znaleźć w sobie miejsce na wdzięczność i na akceptację tego co przyniesie ten mglisty 2021.
Dobrego Roku!