Kim chcesz być jak dorośniesz?
Latarniczką – odpowiada moja mała T., która marzy by operować światłem latarni, odkąd wdrapała się na jej szczyt. Człowiekiem-orkiestrą – odpowiada ciut starsza B. już widząc jak ciągnie ją w różne rejony.
Kiedy miałam 10 lat, marzyłam o tym by zostać aktorką, koło czternastki myślałam o tym by walczyć o sprawiedliwość na świecie. Tu mnie wołało, i tam.
I mam tę swoją czterdziestkę. I gubię się co chwilę. Dokąd chcę iść. I to nie tylko o tym “kim być jak dorosnę” – bo może dorastać będę do końca świata. I jeden dzień dłużej.
Choć przecież obrałam już drogę (jak na wiek przystało), to nieustannie staję na rozstajach dróg, bo rozwój jest o tym, że się wciąż idzie, i ciągle gdzieś gna. I męczę się w tym gubieniu, szamoczę, plączę, rozpaczam, neguję. Zapominam o tym dokąd idę, od nowa wyznaczam szlak. I choć mam skryte marzenia, to by tam dojść, to jeszcze trochę kilometrów i skrzyżowań przede mną, ze znakami zapytania, chwilami zagubienia, zwątpienia czy aby na pewno.
Opcja wielokrotnego wyboru w życiu. Co wybrać, co robić, jak.
Jak spędzić wolny czas, ile czasu dla dzieci, ile czasu dla siebie, gdzie mieszkać, gdzie pojechać na wakacje, książka czy film, chlorofil czy olejek, sweter czy książka, konie czy basen, sztuka czy proza życia, nie mogę mieć wszystkiego. Przytłoczona jestem mnogością możliwości. Aż się gubię dokąd chcę iść…i stoję i kręcę się w kółko, lub idę na oślep, a czasem w prześwicie wiem – po parunastu krokach znów gaśnie światło..
I tak jak dziś. Siadam przy długim stole. Z przyjaciółmi z którymi od 25 lat jeżdżę niemal rok w rok na narty. Czwórka dorosłych, ośmioro dzieci. Gwar, “podaj chleb, podaj paprykę, nie chcę sałaty, chcę kakao”. Rozglądam się po tym krajobrazie i widzę jak bardzo jestem w magicznym miejscu. Wystarczy złapanie tej chwili, dobrej karmiącej chwili, gdzie szczęście jest głośne jak dziecko, które mlaszcze przy mleku z płatkami.
Wdzięczność
Wdzięczność to droga do moich magicznych miejsc.
Jestem tu. Mam to. Potrafię. Wiem. Mogę. Dziś.
.
W trasie, na nartach. Złapałam trochę zimy wyżej,w górach, choć odwilż już w dolinie (pantha rei). Zwykły las, trochę śniegu, trochę mgły. Jak bardzo to jest magiczne miejsce. Wystarczy się zatrzymać, i zauważyć: ta aura, ten zapach, ten wiatr.
Moje magiczne miejsca. Tu i teraz. Gdy chcę, to widzę.