Dzień zdrowia psychicznego.
Według WHO to: dobrostan fizyczny, komfort psychiczny, relacje społeczne.
Jak o nie zadbać, w tym covidowym świecie, w moim wielodzietnym układzie?
Rano spacer z rodzicami. Krok za krokiem, radość ze spotkania, wnuki, dziadkowie, łapanie jesiennego słońca, uśmiechy pod maseczkami. Wdzięczność za ten czas.
Popołudniem poczułam swoje zmęczenie i tego, ze od kilku dni w funkcji dla innych, ja sama z dziećmi, mąż w górach. Wcisnęłam hamulec. Wyszłam z kuchni, zostawiając córki nad talerzami pomidorówki.
Otworzyłam kolejne strony książki „Wypalenie” sióstr Nagoski. Wstęp mnie zachwycił dwa dni temu. Dziś zatrzymałam się przy rozdziale o aktywności fizycznej. Pobiegaj, popływaj, wytrząśnij ten stres.
Leżałam na łóżku, taka w sumie ściśnięta, pełna żalu że przy tej mojej czwórce naprawdę trudno mi znaleźć czas na siebie, i ciągle to o wyborze kiedy się zajmę sobą. Odsunęłam myśl o nieugotowanym obiedzie (dziś wybiorę frytki), nieposegregowanym praniu – powiedziałam sobie, w pełnej świadomości: teraz zatrzymam się przy sobie, trochę pobuduję ze sobą relację. To sposób na to aby zdobyć siły na resztę dnia.
W tej ciszy, w uważnym, głębokim oddechu – przyszła do mnie, bardzo spontanicznie, ogromna chęć pogrania w siatkówkę. To była taka szybka w mojej perspektywie strategia na potrzebę ruchu – którego mi ogromnie brakuje. Piłka jednak przebita, sflaczała gdzieś w kącie po ostatnim spotkaniu z kolczastym krzakiem. Poczułam w sobie ogromny przypływ sprawczości: zgarnęłam córy, wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy do Decathlonu.
Po 45 minutach już byłyśmy na podwórku. Ja z najstarszą w duecie odbijałyśmy piłkę rzucając okiem na resztę mojego towarzystwa – zaczęłam czuć swoje mięśnie, palce od rąk, przedramiona, uda. Ciało się ruszało, współpracowało. Dobrostan fizyczny wzrastał.
Nieopadal stał starszy pan, koło 70, ze swoim wnukiem. Powiedział głośno: Witek, widzisz, panie grają w siatkówkę.
Moje ucho szybko skontaktowało się z sercem. Usłyszałam w tym krótkim zdaniu tęsknotę. Spytałam – chce Pan dołączyć?
Zrzucił kurtkę, i zaczął biegać z nami po trawniku. Przyznał, że grał w siatkówkę zawodowo – i jak zobaczył nas, coś w nim zadrżało.
Graliśmy z trzy kwadranse, z jeszcze jednym sąsiadem.
Dziękuję, odżyłem – rzekł starszy pan.
Dzień zdrowia psychicznego. Ciało, emocje, wspólnota.
Dziś – ta decyzja o chwili dla siebie, kilku stronach książki w ciągu dnia kiedy zazwyczaj na to sobie nie pozwalam – zaowocowała zadbaniem o siebie i innych w szerszym kontekście. Troska o moje zdrowie psychiczne zaczęło się właśnie tam – w kontakcie ze sobą. Odżyłam i ja.
Super wpis, otwartość na siebie i innych jest życiodajna.
Życiodajna – pasuje mi to określenie bardzo!