Zima przed 30 laty;). Prawdziwa – ze śniegiem, jak teraz.
Miałam wtedy może 9 lat. Byłam co do zasady grzeczną dziewczynką, a zwłaszcza w tych klasach początkowych trochę z boku, nieśmiałą, cichą.
Tego dnia poszłam na górkę. Ubrana w kombinezon niczym Pi lub Sigma, trzymałam w rękawicy z jednym palcem sznurek z drewnianymi sankami; Nivea z małego niebieskiego pudełka chroniła moją buzię przed mrozem. Ziu ziu, frajdy co niemiara. Na śledzia, na butach na stojąco po ślizgawce w dół, kulig z połączonych sanek, wywrotki, wywalanki, śnieg za kołnierzem, poliki mimo wszystko czerwone.
Na górce spotkałam Kasię z podwórka. Kasia miała tyle samo lat co ja, ale była w okolicy nowa. Jej pierwsza zima na Chomiczówce. Podeszła zapłakana, skarżąc się do mnie, że chłopiec zabrał jej sanki i nie ma na czym jeździć.
I to był ten moment. Przełom. Nie wiem czy zadziałało: „to mój teren”, czy „mam już 9 lat i prawie pół”, czy może po prostu to, że Kasia to mnie poprosiła o pomoc, to mnie uznała za tą, która da radę…
W mgnieniu oka urosłam kilka centymetrów i podeszłam do wskazanego przez Kasię chłopca:
- hej, to Twoje sanki?
- Nie
- To oddawaj.
I wiecie co? Oddał! A wyższy i starszy był!
Mój pierwszy świadomy akt odwagi. No jasne, że się bałam! Jeszcze prychnąłby z pogardą, aż mi poszłoby w pięty. Mi, Ewuni, z warkoczykami wystającymi spod czapki.
Mimo to – wydarzyło się, wydarzyłam ja.
Postawienie granic. Niezgoda na niesprawiedliwość. Ochronne użycie siły. Stop! Poczucie sprawstwa i wpływu na rzeczywistość. Wyrażenie siebie. I to wszystko ja – raczej cicha i potulna małolata.
Mimo lęku w krainie lodu, „Mam tę moc!” mogłam wtedy śpiewać!*
W ostatnią sobotę wdrapałam się na tę górkę (jakby niższą😉?) by towarzyszyć dzieciom w saneczkowaniu. Wspomnienie samo wróciło. Widać jak było ważne, jak przełomowe – moment transformacji, z lęku do odwagi, z poczucia, że nie muszę się kryć do mogę stanąć w obronie – kogoś, może i swojej – mam głos!
Dziś wciąż zdarza mi się o tym zapominać i nie widzieć w sobie tej siły. Duża część jednak została w erze przed-lodowcowej.
To co trzyma nas w słabości to nasze przekonania
- o tym co wypada i co nie wypada
- Co wolno a czego nie
- Co się powinno i co nie powinno
- Wstyd, brak pewności siebie, poczucie wartości raczej niższe, strach,
- Myśl, że to świat się ma o nas zatroszczyć, a nie my o siebie, że ktoś inny, ma tupnąć nogą, że to nie nasza rola
- Myśl, że i tak nie damy rady to po co
- lepiej się nie wychylać, bo dostanę (strefa bezpieczeństwa)
Jedno z postanowień o świadomym życiu*, autorstwa Miki Kashtan brzmi:
Odwaga bycia kimś istotnym: nawet kiedy przepełniają mnie wątpliwości, chcę w pełni dawać siebie światu. Jeśli zaczynam myśleć, że się nie liczę lub że moje działania nie mają znaczenia, chcę poszukać wsparcia, które pozwoli mi powrócić do przekonania, że moja obecność i moje talenty są istotne.
Odwagi! Masz znaczenie!
*postanowienie jest szersze niż tu wycinkowo opisane w mojej opowieści
Imię bohaterki zostało zmienione