Etykiety

Posted on

Pracownik uniwersytetu.

Brzmi prestiżowo, nie?

„Pewnie wykłada, pracuje ze studentami, naukowo”. I moja zadziorna riposta: „a może zajmuję się kadrami, płacami, BHP, sprzątam?”

Ostatnio ucieszyłam się z mojego nowego zatrudnienia, wrzucając foto na fanpejdża. Lawina lajków. Osobiste gratulacje i moje powtarzanie, że robię to co zwykle (choć to działanie nadal dla mnie niezwykłe🙂)  – prowadzę warsztaty; z komunikacji, z empatii, otwarte dla wszystkich rodziców, nauczycieli, pedagogów w Polsce. Pracodawca: UKSW. Zapraszam serdecznie również i Ciebie, link poniżej.

Ech, te wyobrażenia, ech te etykietki. 

Na wspomniane, prowadzone przeze mnie, warsztaty przychodzi (między innymi) Pani Dyrektor ;). Opowiada o wyzwaniach w pracy, i mówi: uff, wreszcie ktoś we mnie widzi człowieka, a nie Ważną Panią Prezes, która ze wszystkim sobie radzi. Widzimy ją (ja i uczestniczy szkolenia) w zmaganiach, w tym co dla niej trudne, w obawach. 

Ludzkim głosem z nią gadamy, nie zerkając na wizytówkę.

Moja serdeczna koleżanka. Siostra Zakonna. Woli by tak o niej mówić, niż per Zakonnica. Bo gdy powiesz Zakonnica to pewnie widzisz sztywny habit, złożone ręce, oczy uniesione do góry, pozycja klęcząca. A M. to człowiek – dusza, i nie dlatego że ciągle w kościele, to człowiek – dusza, bo widzi mnie pod słowami. Siostra empatyczna. I wkurzyć się potrafi, i przekląć. Nie osądza, nie moralizuje, nie strzela kazań, tylko przyjmuje mnie taką jaką jestem.

Jakiś czas temu poznałam pewnego chłopaka. Kumpel jak z mojego podwórka. Tak się złożyło, że rozmawialiśmy sporo o wstydzie, o tym czego i jak się wstydzimy, i jak sobie możemy z tym wstydem poradzić. Dobre to były Polaków rozmowy. Gdy już pożegnaliśmy się, rozjechaliśmy do swoich zakątków świata, dowiedziałam się, że ów zwykły chłopak to Milioner, Miliarder, być może pretendent do listy Forbesa (czego mu życzę, jeśli go tam jeszcze nie ma?). Uff, jednocześnie jak dobrze, że ta etykietka o jego bogactwie doszła do mnie już po spotkaniu, bo może nie jestem biedna jak mysz kościelna, ale już czuję podskórnie, że pojawiłby sie blok, niepewność siebie, i to fałszywe postrzeganie chłopaka przez pryzmat liczb na koncie bankowym, a nie przez jego serce. I zanim bym sobie z tym poradziła, już by odjechał.

Etykietki. 

Kierowca autobusu, pani profesor, ekspert, grzeczna dziewczynka, wzorowy uczeń, głąb, anioł nie kobieta, istny z niego diabeł, ale on miły, ładna blondynka. 

Etykietki – nieustannie przyklejamy je do ludzi i zasłaniają one nam ich człowieczeństwo. Jakbyśmy zakładali okulary z filtrem i oczekiwali, że będą tacy albo śmacy. Przez te naklejki, tytuły, nazwy trudniej nam dostać się do normalności, do zwykłości, do wnętrza człowieka, pełnego różnorodnych emocji i potrzeb. Zatrzymują nam kontakt, przepływ, relację, bo jakieś nasze kawałki uprzedzają się, często nieświadomie. Powodowani etykietkami, wyobrażamy sobie Bóg wie co – kim jest ten drugi.

Jest też druga strona medalu – z jakimi etykietkami o sobie się zmagasz? 

Mi się zdarzyło kilka razy usłyszeć: “ludźmi jesteś otoczona, Ty to masz wielu przyjaciół, czasu dla mnie pewnie nie masz, pewnie są ważniejsi, dlatego nie dzwoniłam”.

Taka etykietka, wyobrażenie o mnie: dużo ma przyjaciół.

Nie wiem do końca jak robię takie wrażenie.

I za każdym razem jak to słyszę to czuję smutek, osamotnienie. Bo myślę sobie: Gucio wiesz, że nie wiesz jaka prawda, i czuję taki żal, że pewnie ów ktoś mógł do mnie nie zadzwonić, nie zaprosić na kawę, nie podzielić się czymś ważnym – bo nosi w sobie obraz mnie dostępnej dla innych, a nie dla niego. Słyszałam to od ważnych, bliskich mi osób… czułam stratę, bo szansa kontaktu malała.

Etykietki. Warto ich szukać, jak określamy ludzi. Sprawdzać czy nie zasłaniają prawdziwego widoku. Czy nie narzucamy jakiejś naszej oceny, filtra. 

Filtr. Bariera na słońce. Bariera na kontakt.

Link: www.pwpp.uksw.edu.pl

Zdjęcie: https://historydaily.org/nuns-gone-wild?

  • Udostępnij
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz :-)x